Hej @Alina_Makarczuk ty jesteś jakaś jebnięta? Żyjesz w Polsce i nazywasz Polaków ruskimi botami i prowokatorami, bo nie podoba nam się zachowanie twojej bratniej dziczy? 80% Ukrainy bez wojny więc wypierdalaj jak ci coś nie pasuje albo zacznij szanować ludzi którzy was przyjęli. 26 Sep 2022 13:55:18 dla mnie to jest jakaś pomyłka, że wszystko jest obrazą uczuć religijnych, jeżeli chodzi o kościółek, ale jak powiesz, że nie jesz mięsa, albo żyjesz ekologicznie, to można po tobie jechać jak po szmacie. 30 Jan 2022 - Tak się bałam, że Cię stracę. Cały czas myślałam, że już nie żyjesz albo coś. Jak zwykle robisz wszystko, by być przy mnie. - powiedziałam, a po moich policzkach zaczęły mimowolnie spływać łzy. Byłam szczęśliwa, że chociaż jego odzyskałam. Link do odkurzacza Dreame T30 https://bit.ly/2UcHH0nCena promocyjna : $334,7Dodatkowo kupon $16,74Ostateczna cena w okresie promocyjnym plus kupon : $318Pro Lao Tsy: - Jeśli się smucisz to żyjesz przeszłością. Jeśli się boisz to żyjesz przyszłością. Jeśli jesteś spokojny to żyjesz teraźniejszością. - Bądź zadowolony z tego, co masz; ciesz się tym, jak ALBO ŻYJESZ, ALBO SIĘ BOISZ. 'Matka po sleeve' to nie jest zwykła książka. To pamiętnik kobiety, która przez lata zmagała się z otyłością. Chorobą, która niszczyła nie tylko ją os środka, ale równ Kup płytę: http://bit.ly/1PwThVE | Kup w iTunes: http://apple.co/1nY6qjUTEKST UTWORU:Czy dlatego, że boję ciebie więcej sięNie mówię tego tobie co powiedzieć Jeśli się smucisz to żyjesz przeszłością. Jeśli się boisz to żyjesz przyszłością. Jeśli jesteś spokojny to żyjesz teraźniejszością. - Lao Tzu ☀️ Ja jestem spokojna ☀️ Pomogę ci odnaleźć Boisz się Lyrics: Oni kłócą się o pociąg do pieniędzy / Ja nie miałem niczego, z ziomalami żyłem w nędzy / Nie starczało na ruchy, żeby spłacić to co w kredyt / Oni chcieli nas Anatoly, you're afraid of our fleet. Wiem, że boisz się policji. I know you're afraid of the police. Nie mów mi, że boisz się latać. Don't tell me you're afraid of flying now. Jak przerażona mała wiewióreczka boisz się każdej zmiany. Like the frightened baby chipmunk you are scared by anything that is different. rGRuJ. to warto to trochę szerzej opisać szczególnie z myślą o nowych członkach naszej ‘odburzeniowej świty!’. Więc o co chodzi? Już tłumaczę... Każdego dnia wstajesz i myślisz być może od samego ranka, być może troszkę później ale zaczynasz myśleć o tym co to się dzisiaj znowu nie wydarzy. Czy to odnośnie jakieś ‘ciekawej myśli’, czy to odnośnie danej części ciała, a może boisz się że to własnie dzisiaj ta zła depresja do Ciebie przyjdzie, może boisz się zwariować właśnie dzisiejszego pięknego dnia, co by to nie było przyjacielu jesteś kolokwialnie mówiąc... w dupie. Ale wiesz co w tym jest najlepsze? Że w tej dupie jesteś z tego powodu, że sam w nią ‘wchodzisz’. Wiem, porównanie z dupy, ale może do niektórych ta metafora lepiej dojdzie. Wstajesz i już myślisz, skanujesz, analizujesz, dumasz, zresztą, sam to robiłem jeszcze prawie 6 lat temu gdy borykałem się ze swoimi wkrętami, analizami i innymi pierdołami więc w pełni rozumiem co to znaczy, ALE trzeba w końcu powiedzieć temu STOP. Bo widzisz, gdy wchodzisz w te analizy, dumasz, skanujesz, myślisz, obawiasz się itp. to ciągle KONTROLUJESZ, coś nad czym kontroli tak naprawdę nie masz. Bo co Ty kontrolujesz w sytuacji gdy myślisz o czymś? Czy myślenie nad czymś sprawi że coś się stanie lub coś się nie stanie? Oczywiście że nie, ponieważ samym myśleniem kontrolujesz tylko jedno – czy przywołasz lęk czy też nie. Ogólnie cały ten temat kontroli jest często zagmatwany a tak naprawdę mamy tutaj 3 proste rzeczy: 1. Kontrolujemy decyzyjnością, czyli jeżeli na przykład, decydujesz się by reaktywnie podejść do danej myśli lub obawy, to sprawiasz że się wkręcasz. Więc na podstawie tej decyzji, skontrolowałeś sytuację tak że się zakręciłeś w swoje myśli i obawy co spowodowało że przywołałeś lęk i wszystko działa jak powinno w takiej sytuacji. Więc jeżeli chcesz sprawę skontrolować inaczej, to musisz podjąć inną świadomą decyzję i nie zawierzać niechcianym myślom które są nic nie warte. Ale do tego oczywiście potrzebujesz praktyki, wiedzy i podstaw byś w ogóle mógł/mogła tak zrobić. 2. Kontrolujesz również sytuację na podstawie REAKCJI jaką okażesz danej myśli/emocji/sytuacji ogółem. Na podstawie Twojej reakcji, nadajesz kierunek myślom i emocjom do dalszego toku wydarzeń. Jednak to co najważniejsze to punkt 3 o którym znakomita większość z Was nie myśli lub zapomina, a mianowicie... ...3. NIE KONTROLUJESZ czy coś Ci się stanie czy też nie, na podstawie myśli o tym. W żadnym razie nie kontrolujesz tutaj efektu końcowego, typu że jak myślę sobie o tym zawale, to on przyjdzie, albo muszę o nim myśleć żeby on nie przyszedł, albo jeszcze inaczej... nie mogę o nim NIE MYŚLEĆ, bo wtedy właśnie STRACĘ KONTROLĘ (której i tak tutaj nie mam) i on przyjdzie. NIE NIE NIE I JESZCZE RAZ NIE. Nie masz KOMPLETNIE ŻADNEJ kontroli nad tym czy coś przyjdzie czy coś nie przyjdzie bo Ty sobie o tym myślisz. To kompletnie nic nie zmienia, a również jest kolejnym sednem sprawy na czym polega zaburzenie lekowe. Bo widzisz, zaburzenie lękowe to nic innego jak patologiczne utrzymywanie lęku, a lęk ten nie aktywuje się sam z siebie jak pewnie myślisz, jeżeli trafiłeś tutaj bez podstawowej wiedzy w tych tematach. Lęk jest wynikiem Twojej reakcji, więc właśnie tutaj mamy punkt 1 i 2 który powoduje że przychodzi lęk. A dlaczego tak się dzieje? Bo nie wierzysz w punkt 3. Uważasz że zamartwianiem się cokolwiek tutaj zmieniasz/kontrolujesz/wpływasz że coś się stanie lub nie, ale to jest KOMPLETNIE BEZ ZNACZENIA. Niezależnie od tego ile książek przeczytałeś odnośnie ‘Sekretu’, ‘Potęga podświadomości’ itp. to nie ma takiej mocy żebyś za pomocą samej myśli mógł cokolwiek wywołać/sprawić że ten zawał/zwariowanie/udar/schizofrenia/psychoza/zniknięcie/amnezja itp itd. się wydarzy. W ŻADNYM, ŻADNYM RAZIE. Dlaczego? Ponieważ ŻADNA MYŚL NIE MA MOCY SPRAWCZEJ. Możesz sobie pomyśleć o czym tylko chcesz, ale jeżeli nie pójdzie za tym żaden czyn, to nie będziesz miał tych milionów, tych samochodów, tych dziewczyn/mężczyzn, tego życia w stylu ‘American Dream’ itp. itd. Nie ma takie opcji więc proszę zapamiętaj to sobie dobrze by skrócić swoje cierpienia o jakieś 60%. Nie ma takich cudów przyjaciele, tym bardziej obawianie się że te wredne myśli które teraz mam sprawią że zrobię komuś krzywdę, coś mi się stanie, sprowadzę na siebie lub innych nieszczęście. Takie rzeczy tylko w filmach. W realności, rzeczywistości, myśl jest tylko i wyłącznie odzwierciedleniem 3 rzeczy: 1 Twoich obaw 2. Twoich wierzeń w dane kwestie/przekonań 3 Twoich wyobrażeń. Czy widzisz tutaj gdzieś punkt ‘Twojej rzeczywistości’? Nie, dlaczego? Bo o rzeczywistości nie musimy nawet myśleć ponieważ ją mamy TU I TERAZ. Dlatego właśnie że nie myślimy o rzeczywistości, wchodzimy w zaburzenia lękowe. Ponieważ patologicznie obawiamy się naszych wyobrażeń, które kompletnie się kłócą z rzeczywistością. Ile razy bałeś/łaś się że coś się wydarzy, tak jak na początku tego wpisu... właśnie dzisiaj to się stanie... i co? Stało się? Rzeczywistość po raz enty dała Ci mówiąc bardzo łagodnie... ‘pstryczka w nos’, a brutalniej, wzięła wzięła Cię za m...twarz pokazała prawdę po raz enty i z uśmiechem do Ciebie powiedziała: Oj Boże... gorzej niż z dzieckiem. Dostrzeż ten fakt, zobacz jak każdego dnia dajesz się robić w co tylko chcesz i zacznij w końcu ŻYĆ, bo tak bardzo boisz się umrzeć, że już nie żyjesz, bo co to za życie w ciągłych obawach o coś co się nie wydarza? O coś na co nie masz wpływu ani kontroli ponieważ CO MA BYĆ TO I TAK BĘDZIE, CZY O TYM MYŚLISZ CZY NIE. Więc jak coś ma się stać to się stanie, a coś ma się nie stać, to się nie stanie. Wiesz co ma wpływ na takie wydarzenia w jakimś stopniu? Twoje działanie, nie myślenie. Myślenie jest niczym, jest tymi 3 kwestiami które przedstawiłem Ci powyżej. Twoje działanie, na przykład... istnieje większa szansa że będziesz w niebezpieczeństwie, gdy wybierzesz sobie tą nieoświetloną drogę do domu po godzinie 22 niż oświetloną. Czy oznacza to że masz 100% szansę na kradzież/obicie? Nie! Ale to działanie zwiększa prawdopodobieństwo. Tak samo jak większa szansa jest gdy na przykład przez x lat opychasz się słodkościami non stop, nie dbasz kompletnie o dietę, nie ćwiczysz, palisz i pijesz, to zwiększa szansę na przeróżne choroby, czy daje pewność? NIE, ale zwiększa prawdopodobieństwo. I tak dalej, i tak dalej. Więc działanie ma jakiś wpływ, bo chociaż zwiększa lub zmniejsza prawdopodobieństwo ale NICZEGO NIE GWARANTUJE. A myśli? Myśli Haha, myśli nawet nie zwiększają prawdopodobieństwa o Jedyne co robią, to wywołują Ci adekwatne emocje pod Twoje podejście do danego wyobrażenia. Jeżeli boisz się umrzeć/zwariować itp. czyli podchodzisz do myśli na poważnie, to cierpienie które sobie fundujesz powoduje że wpadasz w koło lękowe. Czyli patologicznie utrzymujesz lęk właśnie w ten sposób. Więc skończ z tym, zerwij te głupie łańcuchy które sam na siebie zakładasz. Zrozum, że tak bardzo boisz się umrzeć, że odcinasz sobie możliwość radości z życia. Zrozum również to, że życie jest chaotyczne i równie dobrze może mnie zaraz trafić szlag przed, w trakcie lub po opublikowaniu tego wpisu. Ale wiesz co? Równie dobrze, mogę żyć jeszcze 100 lat nikt z nas tego nie wie i nie jest to powód do kontrolowania tego czego kontrolować nie jesteśmy w stanie, tylko do zaakceptowania w końcu natury życia. Więc jakbym miał dodać czym jeszcze jest dla mnie odburzenie, to właśnie zaakceptowaniem natury życia i jego chaosu. Bo teraz tak bardzo chcę żyć, że nie chcę się nim martwić. Miłego dnia wszystkim. Raz się żyje? Nie. Raz się umiera. Tak ostatecznie. Bo serce nam może pękać wiele razy, z różnych powodów. Żyje się każdego dnia. Codziennie rano, gdy otwierasz oczy, podejmujesz decyzję – czy oddychasz pełną piersią, czy nastawiasz się na przetrwanie? Czy masz jeszcze w sobie radość i entuzjazm, czy też…zgasłaś? Na chwilę albo na zawsze… Czy żyjesz każdego dnia? Tak, jeśli robisz coś i zatracasz się w tej czynności. Wchodzisz w taki stan, w którym nic się nie liczy, nie czujesz upływu czasu. Czujesz, że jesteś we właściwym miejscu. Masz mnóstwo okazji, by robić to, co kochasz. Uśmiechasz się do ludzi. Tak bez powodu. Swobodnie zagajasz rozmowę z nieznajomą. Widzisz radość w oczach staruszki. Dostrzegasz mądrość starych drzew. Patrzysz na gwiazdy i nie gubisz się w ich blasku. Przygotowujesz bukiety z kolorowych liści i jarzębiny. Czasami lubisz rysować czy kolorować. Nie boisz się usiąść na huśtawce…i pobujać się, nawet, gdy w głowie się nieco zakręci. Wspinasz się na górki, przemierzasz chaszcze, by zobaczyć, jak wszystko wygląda z góry. Potrafisz wyjść na zewnątrz późnym wieczorem, zarzucając na piżamę dres, bo zobaczyłaś za oknem, że zaczął padać pierwszy śnieg w tym roku. Nie odmówisz sobie łapania płatków śniegu. Patrzysz w lustro i kochasz swoje zmarszczki. Nie boisz się żyć po swojemu. Masz gdzieś, co sądzą inni. Ważne, co dla Ciebie jest ważne. Próbujesz nowych smaków i zapachów. Nie boisz się nowych miejsc i nieznanych ludzi. Czujesz się dobrze sama ze sobą. Kochasz swoją niedoskonałość. Śmiejesz się ze swoich potknięć, wybaczasz sobie, próbujesz ponownie. Masz czas dla siebie i dla innych. Nie traktujesz życia jako listy rzeczy do zrobienia i odhaczenia. Delektujesz się drogą, którą kroczysz. Żyjesz? Gdybyś mógł użyć magicznej różdżki i sprawić, żeby te uczucia, które Cię hamują, blokują, zamykają, w żaden sposób już na Ciebie nie działały, co w życiu byś robił inaczej? Co byś robiła, gdybyś się nie bała? Życie zaczyna się na bezdrożach. Tam, gdzie nie ma wydreptanych, oczywistych szlaków. Nie ma wyłącznie pewności. Nie ma tylko poprawnych odpowiedzi i nie wszystko jest czarne lub białe. Może wydarzyć się wszystko i nic. Jest natomiast duża szansa na spotkanie całego zakresu ludzkich emocji. Dokładnie – CAŁEGO. W tym rzecz. Na bezdrożach nie chodzi o dobre samopoczucie, lecz o odczuwanie własnych uczuć bez konieczności zmagania się z nimi. Nie chodzi o to, by się czuć dobrze, lecz by czuć, że się żyje. Na bezdrożach nie ma tylko pasma sukcesów. Wręcz przeciwnie. Immanentną cechą bezdroży jest przeżywanie porażek, upadków, krytyki, oceny, a może nawet hejtu. Kiedy wychodzisz na scenę życia z otwartą przyłbicą, nie oczekuj tylko poklasku i blichtru. Najgłośniej brawo biją klakierzy i być może znajdzie się ktoś, kto pierwszy rzuci kamień. Żeby wyruszyć w taką podróż trzeba stanąć ze sobą w prawdzie. Przepakować plecak. Dokonać przeglądu. Przyjąć swoją przeszłość. Przyjąć siebie takiego całego jakim się jest, z wadami i zaletami. …wrażliwości……i poczucia więzi. Lubię metaforę bezdroży. Kiedy mam podjąć jakąś trudną decyzję, mam w głowie ich obraz. Za zamkniętymi oczami widzę niekończącą się łąkę. W tle majaczą chmury. O twarz rozbija się słodka bryza, może poranka, może nadchodzącej burzy. Ciszę napełnia szum, jakby wzmagał się wiatr. I to pomieszanie uczuć radości z przygodą, adrenaliny ze strachem, katharsis błogiego zmęczenia i trudu czekającej mnie drogi. Kiedyś nie było łąki, nie było drogi, nie było nawet zgliszcz. Nic nie było. Przepastne zbroje lęków i wstydu przysłaniały wszystko. Gdybym miała dać nadzieję komuś, kto stoi przed wyborem albo się bać albo żyć, dałabym chyba tylko to zdanie, że sam stwarzasz świat, jakiego doświadczasz. I chociaż wściekła jestem wciąż na to zdanie, to nic bardziej mi nie pomogło, niż świadomość tego, że MAM WYBÓR. W pewnym momencie życia trzeba przyjąć, że jest się jego autorem i przestać obarczać za nie odpowiedzialnością innych (rodziców, towarzystwo, kraj, świat, pandemię). Każde zachowanie ma swoją funkcję. Jeżeli się boisz, to tym lękiem, też sobie coś w życiu załatwiasz. Odwaga jest mięśniem działania i jak każdy mięsień, da się ją ćwiczyć. Potrzeba tylko wiatru w żagle z wrażliwości i więzi. Niezależnie od tego, co było i co jest, wciąż możesz napisać ciąg dalszy twojej historii. Jaka ona będzie? Co szepcze ci strach do ucha? Gdyby zebrać wszystkie twoje strachy w jeden film, to jaki miałby on tytuł? O czym twoje Ja śpiewa pieśń? Za czym tęsknisz?